uwielbiam ten czas gdy spokojnie bez pośpiechu mogę wyjść do ogrodu i z przyjemnością ciąć, przycinać, podlewać, przekopywać, przesadzać, pielęgnować... Praca w ogrodzie- jeśli w ogóle tak mogę to nazwać to dla mnie ogromny relaks i wielka frajda. Po kilkugodzinnej pracy za biurkiem ogrodowe zmęczenie to sama przyjemność. W tym roku wszystko zakwitło bardzo szybko i od bardzo wczesnej wiosny cieszyło zmysły. W galeryjce kilka fotek z ogrodu, pamiątkowe nogi od maszyny, które dostałam w prezencie od ukochanego Ignasia i które wreszcie po kilkunastu latach ponownie wróciły do użytku tym razem na moim tarasie. A na koniec futrzak, niszczyciel i obsikiwacz wszystkiego, czarny charakter naszego ogrodu. Kochany jest choć czasem mam ochotę go powiesić, zwłaszcza jak kolejne rośliny idą na straty. Takim sposobem pożegnałam magnolię, dwa piękne rododendrony i niezliczone ilości iglaków!
No cóż, pasa nam się zachciało..........!!!!
W ogrodzie trwają kolejne prace, które mimo że wyskoczył mi dysk ma nadzieję że wkrótce zakończę i będę mogła je tutaj pokazać. Tym czasem uciekam do ogródka upajać się pięknym wyglądem ostróżek.
pozdrawiam***