
Od Poniedziałku do pracy, po trzech latach wolnego!! Zaraz, zaraz żeby nikt nie myślał że tak przyjemnie było i leniwie!!! Najpierw ciąża, potem poród i wychowanie najcudowniejszego skarbka na świecie!!! Różnie bywało… nieprzespane noce, kolki, pierwsze ząbki, choróbska itp… co się będę rozpisywać, wiecie jak to jest… był też pierwszy uśmiech, pierwsze „mamisiu kofam Cię”, pierwsza siusia do nocniczka… dziś miło sobie powspominać bo te chwile tak uciekają… Czas „housewife” dobiega końca- przynajmniej ten 24 godziny na dobę bo teraz odjąć od tego należy 8 godzin pracy poza domem. I niech nikt nie myśli że jak się siedzi w domu to sielanka i tylko zazdrościć i broń Boże narzekać!!!! Bo moim zdaniem więcej wszystkiego do ogarnięcia niż może się wydawać i nikt nie płaci!!! No bo policzmy ile trzeba zapłacić opiekunce? kucharce? sprzątaczce? i ogrodnikowi???? NO??? tak po trzech latach to powinno mnie być stać na wakacje na Seszelach a tu tylko polski Bałtyk….
Ostatni tydzień „wolności” więc wiadro, szmata, grabie i łopata w ruch ostatnie porządki w domu i ogrodzie i do roboty!!! żegnaj „beztroskie lenistwo”……
A jak tam u Was Mamuśki?